Kierowca zginął, pasażer przeżył. Prokurator zarzuca mu pomoc w przestępstwie, jakim jest kierowanie pod wpływem alkoholu.
Do tragedii doszło pod koniec sierpnia na drodze pod Głuchołazami. Dwaj mężczyźni przyjechali na spotkanie służbowe organizowane przez ich firmę w jednym z hoteli w Górach Opawskich. W pokoju jednego z nich pili alkohol.
Około północy wpadli na pomysł, że pojadą do Głuchołaz.
Prokuratura dysponuje dowodami, że 34-letni Paweł B. dał kluczyki do służbowego samochodu marki Skoda Octavia swojemu 25-letniemu koledze.
Młodszy z mężczyzn usiadł za kierownicą i ruszył w drogę. Na prostym odcinku przed miastem samochód rozpędził auto do prawie 150 kilometrów na godzinę.
Przed jednym ze skrzyżowań kierowca stracił panowanie nad autem, które zjechało z drogi, uderzyło w przepust przydrożnego rowu i koziołkowało.
Kierowca zginął na miejscu. Pasażer, Paweł B., na kilka dni trafił do szpitala, ale z wypadku wyszedł prawie bez szwanku.
Sekcja zwłok kierowcy potwierdziła, że był on pod wpływem alkoholu.
Prokuratorskie śledztwo w sprawie spowodowania wypadku będzie umorzone ze względu na śmierć sprawcy. Prokurator przedstawi jednak zarzut pomocnictwa w przestępstwie koledze ofiary.
– Paweł B. był jedynym i wyłącznym dysponentem kluczy do służbowego samochodu. Sam, z własnej woli udostępnił te klucze innej osobie, wiedząc, że ta spożywała alkohol w znacznej ilości – mówi Klaudiusz Juchniewicz, prokurator rejonowy w Prudniku. – Przyjęliśmy, że dopuścił się pomocnictwa w przestępstwie, jakim jest kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości.
Zarzuty przedstawi mężczyźnie prokuratura w miejscu jego zamieszkania. Jeśli ostatecznie dojdzie do przygotowania aktu oskarżenia i sądowej rozprawy, oskarżonemu grozić będzie do 2 lat pozbawienia wolności. Źródło Nto.pl