Panuje moda na ekstremalne sporty, spektakularne sukcesy, rywalizację. Niestandardowe zachowania i osiągnięcia przyciągają uwagę, co bardzo dobrze widać w mediach społecznościowych. Jednak dla zdrowia ważniejsza od bicia rekordów jest regularna aktywność fizyczna – zauważa dr Paweł F. Nowak.
Anna Kułynycz: Robert Karaś pobił rekord świata w Meksyku na dystansie pięciokrotnego Ironmana. Przepłynął 19 km, 900 km przejechał na rowerze, a kolejnych 211 przebiegł. Jak bardzo organizm triathlonisty odczuł taki wysiłek?Dr Paweł F. Nowak z Katedry Wychowania Fizycznego i Sportu Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej:
To bardzo ekstremalny wysiłek, który może spowodować konsekwencje natury zdrowotnej. Do czegoś takiego trzeba się przygotowywać dobrych kilka lat pod wieloma względami, nie tylko kondycyjnym, ale także psychologicznym, trzeba umieć znieść taki wysiłek.
Natomiast po zakończeniu wyścigu taka osoba czasami wymaga nawet fizjoterapii, ponieważ na takim dystansie zdarzają się mikrouszkodzenia w strukturze tkanki mięśniowej, mogą wystąpić również konsekwencje natury psychicznej. Tylko po maratonie organizm biologicznie w pełni regeneruje się miesiąc. Oczywiście, im wyższy poziom wydolności fizycznej, tym szybsza regeneracja.
Każdy, kto chce poczuć, jak pracuje psychika podczas aktywności fizycznej, niech na stadionie przebiegnie 10 km lub pokona je na automatycznej bieżni, a następnie ten sam dystans pokona w lesie czy na otwartej przestrzeni. Doświadczy wówczas zupełnie odmiennych odczuć. Zazwyczaj największe obciążenie psychiczne występuje wówczas, gdy niewielka ilość bodźców z zewnątrz dociera do naszego mózgu, czyli podczas biegu na stadionie czy automatycznej bieżni.
Przebiegłem w życiu ponad 20 klasycznych maratonów, ale kiedyś towarzyszyłem też mojemu koledze, który startował w supermaratonie, czyli na dystansie 100 km. Jechałem obok niego na rowerze, podawałem mu napoje itd. Obserwowałem jego rywali, rozmawiałem z nimi. Zauważyłem, że ludzie po pokonaniu 60 – 70 kilometrów zaczynają się dziwnie zachowywać. Nie chodzi tylko o ból mięśni, czy problemy z żołądkiem, uporczywymi otarciami skóry, pojawiają się problemy natury psychicznej: biegacze zaczęli zadawać sobie pytania o cel biegu, nawet sens życia, denerwowali się lub dziwnie śmiali. Organizm naturalnie w ten sposób broni się przed dużym wydatkowaniem energii.
Sporo osób narzekało, zaklinało się, że nigdy więcej nie będzie brało udziału w czymś takim, ale co ciekawe już po zakończeniu biegu, w szatni, te same osoby planowały kolejny bieg, zarzekały się, że poprawią wynik. Rzeczywiście jest tak, że wysiłki o charakterze wytrzymałościowym powodują wytwarzanie endorfin, tzw. hormonów szczęścia, także kannabinoidów uśmierzających ból. To uzależnia. Niektórzy po prostu żyją w przekonaniu, że muszą się solidnie zmęczyć, inaczej źle się czują.
Czyli możemy się spodziewać, że w przyszłości powstanie sześciokrotny czy też jeszcze większy Ironman?
Pewnie tak, ale to już są granice ludzkich możliwości. Jednak ludzie cały czas próbują o centymetr czy nawet minimetr przesunąć się dalej, żeby się sprawdzić, być najlepszym, zostać odnotowanym w historii.
Czy takie imprezy to chwilowa moda, czy pozostaną z nami na dłużej?
Zawsze będzie część osób, która będzie zainteresowana ekstremami, chce czegoś więcej, chce pokonywać samego siebie. Nie są w stanie poprawić swojego czasu na krótszym dystansie, więc sprawdzają się na dłuższym, wymyślają nowe wyzwania, szukają swojej szansy na sukces. Stąd też myślę, że takie imprezy pozostaną lub zmienią formę.
W samej Polsce mamy coraz więcej imprez sportowych, w latach 90-tych nie było ani tylu maratonów, ani półmaratonów czy triathlonów. Teraz w każdym mieście mamy maraton, wiele różnorodnych mulitidyscyplinowych imprez. Z drugiej strony sporty ekstremalne dostępne w zasadzie dla każdego, to prężnie rozwijający się biznes.Coraz częściej można spotkać osoby w średnim wieku, które diametralnie zmieniają swoje nawyki. Zaczynają biegać maratony, ultramaratony. Czy osoba, która wcześniej czas wolny spędzała tylko na kanapie, ma szansę coś w sporcie osiągnąć?
Ma szansę. W każdym wieku można zacząć poprawiać swoją kondycję fizyczną, zacząć dbać o zdrowie i nawet odczuwać satysfakcję ze swoich wyników. Każdy może odnieść sukces na miarę swoich własnych możliwości i nie musi to być start w maratonie czy triathlonie z góry ustalonym wynikiem.
Bardzo często jednak ludzie nie potrafią odpowiednio ustawić tego celu, przeceniają swoje możliwości, np. ktoś wstał z kanapy, zaczyna biegać i już planuje start w maratonie. Nie spróbuje swoich sił na dystansie 5 km, 10 km czy półmaratonie – a tak właśnie to powinno wyglądać – tylko od razu ma wysokie aspiracje, bo inni przecież też tak robią, co widać w mediach społecznościowych. Panuje moda na ekstremalne sporty, na rywalizację, co bardzo dobrze się sprzedaje w mediach społecznościowych, można zdobyć sporo „lajków”.
Co z tego, że ktoś przebiegł maraton? Takich ludzi już jest sporo, ale już wrażenie w sieci robi np. maraton za kołem podbiegunowym albo na pustyni lub bieg po górach na dystansie 80 czy 100 km.
Chciałbym podkreślić, że zdrowy to jest dobrze poprowadzony trening, a nie udział w takiej imprezie jak Ironman. Każde ekstremum jest niezdrowe i jest niebezpieczne. Ludzi ciągnie do zachowań niebezpiecznych, bo one dostarczają więcej emocji, bezpieczeństwo jest nudne, przekraczanie granic fascynuje, dlatego sporty adrenalinowe cieszą się ogromną popularnością. Jednak z punktu widzenia zdrowia, dobrostanu, ważniejsza od bicia kolejnych rekordów jest regularna aktywność fizyczna.
Jakie jeszcze błędy popełniają amatorzy?
Bardzo często amatorzy trenują i zachowują się tak, jakby byli zawodowcami, a to oznacza poważne, daleko idące konsekwencje. Kolejny błąd, to wzorowanie się na osobach bijących rekordy, naśladowanie mistrzów sportu zamiast korzystać z odpowiedniego dla swoich potrzeb i możliwości programu treningowego. Jeżeli ktoś daje z siebie wszystko, wykonuje maksymalny wysiłek, walczy sam ze sobą – taka sytuacja niewiele ma wspólnego ze zdrowiem. Amator powinien pamiętać, że jego aktywność fizyczna to jest sfera jego czasu wolnego. Zatem powinna mieć charakter przyjemności, zabawy a nie katowania się. Niektórzy amatorzy zapominają o tym, zaczynają mordercze treningi, mają wyrzuty sumienia, jeśli nie pójdą na trening, frustrują się, gdy np. przez chorobę nie mogą ćwiczyć lub ich wyniki sportowe nie są takie, jak zakładali. Z tego powodu część osób wpada nawet w depresję, niektórzy się uzależniają do tego stopnia, że cierpi na tym rodzina, praca, zaczynają zaniedbywać swoje obowiązki; z tego powodu dochodzi nawet do rozwodów.
Dodatkowo, nie wszyscy stosują odpowiednią odnowę biologiczną po takim wysiłku czy w ogóle nie wprowadzają zasad związanych z odżywianiem. Warto skorzystać z wiedzy naszych studentów, absolwentów, którzy taką osobę potrafią poprowadzić.
Źródło Politechnika Opolska