Za sobą ma prawie 20 lat służby jako szturmowiec w zespołach bojowych Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Był na misji w Iraku i Afganistanie. Teraz zaangażował się w tworzenie nowego kierunku na Politechnice Opolskiej.
Anna Kułynycz: Byli komandosi zazwyczaj piszą książki ze swoimi wspomnieniami. Ty, oprócz działalności szkoleniowej, włączyłeś się w pracę nad nowym kierunkiem na Politechnice Opolskiej. To sport i bezpieczeństwo, który w kompleksowy sposób przygotuje studentów do pracy w służbach mundurowych, zwłaszcza w siłach specjalnych.
Krzysztof „Mixu” Mika, były żołnierz JWK w Lublińcu, szkoleniowiec: Służba komandosów ma bardzo intensywny charakter, dlatego w siłach specjalnych odchodzi się na emeryturę w dość młodym wieku w porównaniu do innych zawodów a nawet służb mundurowych. Sporo moich kolegów wykorzystuje ten czas na odpoczynek, wtedy zazwyczaj pojawia się pomysł napisania książki, opisania swojej historii, służby. Natomiast ja wciąż czuję się młodo, w pełni sił, dlatego dalej działam, przekazuję wiedzę innym, prowadzę szkolenia o których wspomniałaś. Stąd też nawiązałem współpracę z Politechniką Opolską. Współpraca ta oznacza dla mnie poszerzenie działalności szkoleniowej, natomiast przyszli studenci będą mogli nabyć dużo umiejętności i wiedzy po to, by w przyszłości zostać takim komandosem jak ja.
Miałeś bardzo duży wpływ na siatkę przedmiotów nowego kierunku. Na co kładłeś szczególny nacisk?
To efekt mojego doświadczenia. Większość służby spędziłem na pracy w zespołach bojowych, jako szturmowiec ale także pracowałem w pionie szkolenia jako instruktor. Szkoliłem młodszych żołnierzy. Zależało mi, żeby siatka przedmiotów nie miała charakteru czysto sportowego, dotyczyła nie tylko wojska, ale także policji oraz innych formacji mundurowych. Zasugerowałem takie przedmioty jak: walka wręcz, strzelanie sportowe i bojowe, elementy survivalu, topografii militarnej.Ile lat służby masz za sobą?
Prawie 19 lat jako żołnierz zawodowy w Jednostce Wojskowej Komandosów w Lublińcu, mam za sobą wiele misji w strefach wojny w Iraku oraz w Afganistanie.
Dodatkowo, to rodzaj służby, o szczegółach której rozmawiać nie można.
Dokładnie tak jest. Owszem, można mówić o specyfice służby, ale są pewne kwestie, które musimy zostawić dla siebie.Jak zatem sobie z tym radziłeś? Z jednej strony służba, która wymaga dużego przygotowania, z drugiej spory bagaż emocjonalny, którym nie można się z nikim podzielić
Żołnierze jednostek specjalnych są wyselekcjonowani nie tylko względem fizycznym, ale także psychologicznym, emocjonalnym. Zawsze potrafiliśmy dawać sobie radę z emocjami, które wystąpiły podczas operacji. Wychodziłem z założenia, że to co w Vegas, zostaje w Vegas. Moi najbliżsi bardzo często nawet nie wiedzieli gdzie byłem, co robiłem. Wiedzieli, że nie powinni o to pytać. Ponadto, osoba, która nigdy nie była w danym miejscu, nie zrozumie tego, co tam się działo, co ja i moi koledzy przeżyliśmy. Dlatego nigdy nie wnikamy w szczegóły, nie uzewnętrzniamy się. Wspominanie starych historii zostawiam na spotkania z tymi, z którymi to przeżyłem.
Zanim jednak zacznie się służbę w jednostce specjalnej, trzeba przejść selekcję
To bardzo ciężkie doświadczenie. Na ostatnim stanowisku w JWK zajmowałem się także system naboru kandydatów: modyfikowałem go, tworzyłem procedury. Na pierwszy etap selekcji, a jest ich kilka, przychodziły setki ludzi, co etap wiele z nich odpadało. Zazwyczaj selekcję przeszło ok. 20 procent. Trzeba być naprawdę silnym fizycznie, psychicznie, zdeterminowanym, żeby przejść te wszystkie etapy. Przygotowanie do selekcji zajmuje pół roku dla osoby o wysokiej sprawności fizycznej. Niektórym przygotowania zajmują rok a nawet i więcej. Biorą udział w kursach, szkoleniach, ale czasami na końcu pojawiają się pewne kwestie, na które nie mamy wpływu. Chodzi o stan naszego zdrowia. Nierzadko kandydat nawet nie wie, że coś mu dolega, dopiero na wojskowy, badaniu lekarskim – już po przejściu selekcji – okazuje się, że wyklucza go to ze zdolności do służby.
Jakie cechy, według Ciebie, powinien mieć idealny kandydat, który chciałby zostać komandosem?
Według mnie ważniejsza jest inteligencja i osobowość niż sprawność fizyczna. Każdy z nas ma pewien zasób swoich cech, których nie da się zmienić, albo wymaga to bardzo dużej pracy. Inaczej wygląda sytuacja ze sprawnością fizyczną, którą szybciej da się poprawić, rozbudować. Dlatego staramy się pozyskiwać kandydatów, którzy kolokwialnie mówiąc mają poukładane w głowach a także są inteligentni, potrafią zapanować nad sobą, pracować w grupie.Ale służba w jednostkach specjalnych to nie tylko zespoły bojowe
Zespoły bojowe stanowią ok. 30% struktury jednostki. Pozostałe to zabezpieczenie, logistyka oraz oczywiście sztab. Część kandydatów startuje do zespołów bojowych, ale np. podczas badań lekarskich o których mówiłem wcześniej okazuje się, że jest problem lub ich kondycja nie jest do końca taka, jak być powinna. Wtedy taki kandydat słyszy propozycję angażu w jednostce, ale na innym stanowisku, np. w zabezpieczeniu, gdzie wymagania są ciut mniejsze niż w stosunku do żołnierza zespołu bojowego. Osoby poza zespołami bojowymi oczywiście są tak samo mocno potrzebne.Czy dużo jest kobiet w jednostkach specjalnych?
Są kobiety w siłach specjalnych, ale nie ma ich w zespołach bojowych. Jest ich coraz więcej i co ciekawe, są coraz bardziej silniejsze. Czy w przyszłości zasilą także zespoły bojowe? Wszystko zależy od rodzaju prowadzonej operacji. Kto wie, czy kiedyś nie trzeba będzie przeprowadzić operacji, w której kobieta będzie miała o wiele większe szanse od mężczyzny?
Dlaczego warto zostać komandosem?
Myślę, że największą zachętą jest fakt, że gdyby ktoś dzisiaj na nowo kazał mi wybrać swoją drogę zawodową, to bez wahania zdecydowałbym się na to samo. Jestem bardzo zadowolony z tego, co robiłem, jakie mam doświadczenia. Oczywiście, wymagało to wiele ryzyka, poświęcenia, także rodziny i wielu cywilnych przyjemności. Jednak wojsko w pełni zrekompensowało mi to, czego nie mogłem mieć w cywilu.
Źródło Politechnika Opolska